Ateizm, wiara i tematyka kościelna...
Moderator: Szeregowy_Równoległy
Ale przecież grzech jest po prostu czymś złym. Postrzeganie katolika przez pryzmat tego, że grzeszy mniej lub więcej mija się z celem. Wg. wiary chrześcijańskiej Pan Bóg na Sądzie Ostatecznym ma nas sądzić z tego co zrobiliśmy dobrego. Nie jest uzasadnione traktowanie Pana Boga jak Gliniarza i Prokuratora w jednym. W przeciwnym wypadku Sąd Ostateczny przebiegałby wg. zasady "jak się psa chce uderzyć, to kij się zawsze znajdzie".
Zgaduję że przy normalnej prokreacji (rozłożonej w czasie) więcej zarodków "ginie" bo się nie zagnieżdżą w macicy niż przy całej procedurze in-vitro.Jacek Z. pisze:Komentarz nie do Ciebie (bo raczej nie Ty ten skrót myślowy wymyśliłeś, lecz hierarchowie) - ale IMHO to rzewna bzdura. Grzechem nie jest sama idea in vitro. Grzechem jest sposób jej wykonania - zabijanie życia ludzkiego (co do definicji początku którego toczył się odrębny spór).reserved pisze:Godzenie się na in vitro to grzech ciężki
Jeśli opracowano by metodę in vitro, w której zapładniany zostaje tylko jeden zarodek, który ma żyć - a nie wybierany jeden spośród wielu, zaś reszta uśmiercana - obie strony mogłyby być zadowolone.
To co, kobiety ze "śliską" macicą to grzeszniczki?

Zdaje się, że jest taka metoda, tylko że (oczywiście) daje gorsze rezultaty - para, która będzie musiała więcej razy skorzystać z zabiegu i nie będzie mogła liczyć na potomka _bardziej_ wolnego od wad genetycznych raczej za bardzo zadowolona nie będzie (i pojedzie do Czech), a biskup cały czas będzie grzmiał z ambony.Jeśli opracowano by metodę in vitro, w której zapładniany zostaje tylko jeden zarodek, który ma żyć - a nie wybierany jeden spośród wielu, zaś reszta uśmiercana - obie strony mogłyby być zadowolone.
A reszty zarodków się raczej nie uśmierca, tylko je mrozi, potem można je "użyć". Pytanie co dzieje się jeśli klinika zbankrutuje i w ogóle co dalej robić z tymi zarodkami bo za kilkadziesiąt lat to raczej nie będzie najbardziej pożądany towar na świecie
Nie znam się za bardzo na biologii, lecz może przesunąłeś początek życia płodowego trochę za bardzo w stronę męskich nasieniowodówWiliam pisze:Zgaduję że przy normalnej prokreacji (rozłożonej w czasie) więcej zarodków "ginie" bo się nie zagnieżdżą w macicy niż przy całej procedurze in-vitro.
To co, kobiety ze "śliską" macicą to grzeszniczki?
Jak dla mnie, zdecydowanie za grzech przeciwko życiu ludzkiemu powinno być uznawane, kiedy niedoszłe mamy (najczęściej "bo kariera"...) mówią do swoich (dużych!) psów "kochanie", "krasnalku", "maj bejbi", "słodziutki jesteś", bo to tani erzac macierzyństwa.
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 11868
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Skoro biskupi nawołują do tego, żeby niedziela była czasem wolnym, żeby była poświęcana rodzinie, a nie pracy, a jednocześnie katolicka uczelnia zatrudniająca świeckich wykładowców zatrudnia ich także w tę świętą niedzielę, to nie wiem jakie inne niż "hipokryzja" słowo by pasowało. A dodatkowo organizuje skrócone wersje nabożeństw, żeby ci silnie wierzący studenci i jeszcze silniej wierzący wykładowcy mogli zaliczyć mszę w przerwie między zajęciami/w pracy to robi się wręcz śmiesznie i aż się prosi, żeby następnemu purpuratowi chcącemu zakazywać pracy w niedziele ktoś powiedział, że może należałoby zacząć od siebie i świecić przykładem.Georg pisze:Czyli jeśli nauczyciel ma korki w niedzielę i na tym zarabia, to też źle robi, tak?
Raczej by nie były, bo dalej brakowałoby wsparcia duchowego tego momentu. Chyba że zapłodnienie odbywałoby się w obecności odprawiającego jakąś modlitwę kapłana - ale wtedy to już by były faktycznie wierzenia ludowe.
ŁK
Tak, trochę mi opisywane zjawisko pachnie takim "religijnym fast-foodem"Szeregowy_Równoległy pisze:A dodatkowo organizuje skrócone wersje nabożeństw, żeby ci silnie wierzący studenci i jeszcze silniej wierzący wykładowcy mogli zaliczyć mszę w przerwie między zajęciami/w pracy to robi się wręcz śmiesznie
- Glonojad
- Dark Lord of The Plonk
- Posty: 26866
- Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
- Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki
Taka metoda istnieje. Kościół (a w,zasadzie uzurpujaca sobie wyłączne prawa do jego reprezentacji hierarchia) fakt ten ignoruje, co zresztą jest dosc typowe dla faktów naukowych.
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.
1. Paradoks omnipotencji.Wolfchen pisze:Skoro jest stwórcą wszystkiego, to stworzył i zło (gdyż nawet zakładając bunt, to musiał o tym wiedzieć wcześniej, więc mógł po prostu nie tworzyć buntowników lub "wybić im z głów" bunt).m72 pisze:1. Nie stworzył.
Biorąc pod uwagę, że jest wszechmogący i wszechwiedzący oraz zakładając, że zgodnie z doktryną działalność Jezusa miała w sposób określony przebiec, to chyba jednak skazał.m72 pisze:2. Nie skazał.
Skoro występuje w trzech osobach jako jedność, to chyba jednak skazał samego siebie (albo przynajmniej 1/3 siebie)? W najelpszym wypadku zaś godził się z tym, że jego 1/3 umrze aby wykupić i niego samego zbawienie ludzim72 pisze:3. Nie samego siebie.
2. Skazanie a wykupienie to dwie różne rzeczy.
3. Tu wychodzi całkowite Twoje niezrozumienie
Informuję, że powyższa wypowiedź stanowi wyłącznie moje prywatne zdanie i nie jest dozwolonym ażeby była wiązana z nieoficjalnym lub oficjalnym stanowiskiem organizacji lub firmy, z którą byłem, jestem lub będę zawodowo lub prywatnie związany.
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36105
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
No wiesz, w warstwie słownej może i można komuś taki konstrukt wytłumaczyć, ale nie zmieni to faktu, że na innej lekcji uczą, żem72 pisze:3. Tu wychodzi całkowite Twoje niezrozumienie
Kod: Zaznacz cały
(A=B i B=C) => A=CHoni soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Oj, przecież to nie jest coś, co się da ogarnąć rozumem. Trzy osoby jednego Boga, które są współistotne, ale jednak odrębne, z których jedna pochodzi od drugiej, a także od trzeciej (chyba żeby nie - tu dygresja pt. '1600 lat sporów o Filioque'). Jeśli ktoś uważa, że to rozumie, to pychą grzeszy. 
Jeśli jesteś na mszy tylko dla kazania, to chyba właśnie dla odbębnienia... Przecież nikt Ci nie każe iść na mszę bez kazania. Natomiast jest grupa osób, która z różnych powodów musi studiować zaocznie i chciałaby skorzystać z takiej mszy.Jacek Z. pisze:Tak, trochę mi opisywane zjawisko pachnie takim "religijnym fast-foodem"Szeregowy_Równoległy pisze:A dodatkowo organizuje skrócone wersje nabożeństw, żeby ci silnie wierzący studenci i jeszcze silniej wierzący wykładowcy mogli zaliczyć mszę w przerwie między zajęciami/w pracy to robi się wręcz śmiesznieJakby zaprzeczeniem tego, czym wiara powinna być: chwilami kontemplacji i wyciszenia przy wyłączonym telefonie i bez nerwowego zerkania na zegarek. Takie też trochę odwrócenie ważności - dla mnie na przykład sam obrządek bez kazania to byłaby tylko ta gorsza część mszy - chociaż dogmaty stanowią inaczej. Raczej obowiązek do odbębnienia niż coś w co można się wczuć.
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 11868
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Bo są zafajdanymi hipokrytami, którzy wizytą na skróconej wersji mszy chcą udobruchać swoje bóstwo. Albo własne sumienie. Zamiast dostosować się do zasad głoszonych przez swoich duchowych przywódców wolą iść na zajęcia i odbębnić mszę na szybko, w przerwie. A to, że uczelnia czesze ich z hajsu, chociaż teoretycznie UKSW jest jedną z tych uczelni, które w niedziele powinny być zamknięte na patyk w ramach świecenia przykładem, jest zabawne. A porównanie wizyty na skróconej wersji mszy, gdzie można odpierdzielić przysiady i przyklęki, wyrecytować modlitwę, łyknąć opłatka i wyjść, zająć się ważniejszymi tematami, do fast food'u, jest bardzo trafne.
Są też lekcje, gdzie wcale tego nie można założyć (kojarzy mi się np. teoria programowania w logice + teoria równości Clarka, z której dopiero to wynikało).Bastian pisze: No wiesz, w warstwie słownej może i można komuś taki konstrukt wytłumaczyć, ale nie zmieni to faktu, że na innej lekcji uczą, że
Zaznaczam, że nie wiem, która lekcja w tej chwili wygrywa (w kategorii "godziny tygodniowo")Kod: Zaznacz cały
(A=B i B=C) => A=C
ŁK
Byłeś na tej mszy, że uważasz, że tam się odpierdziela przysiady i przyklęki itd.?Szeregowy_Równoległy pisze:A porównanie wizyty na skróconej wersji mszy, gdzie można odpierdzielić przysiady i przyklęki, wyrecytować modlitwę, łyknąć opłatka i wyjść, zająć się ważniejszymi tematami, do fast food'u, jest bardzo trafne.