Prawko i lewko
Moderatorzy: Wiliam, Szeregowy_Równoległy
Powiedzcie mi taką jedną rzecz. Nie mogę jednego zrozumieć wśród wszystkich kierowców, którzy lubią sobie przycisnąć gaz. Dam przykład kierowcy autobusu, z którym dziś jechałem bo tutaj ta czułość na zahamowania musi być większa ze względu na pasażerów. Jedziemy sobie pustą drogą i przed nami nauka jazdy wlecze się 40 km/h. Nie ma jak wyprzedzić i tak jedziemy za nim. I teraz tak... na logikę myślący kierowca przewidzi, że nauka jazdy może wykonywać niebezpieczne ruchy. Zresztą nie tylko nauka jazdy, każdy powolny samochód może w każdej chwili zwolnić. Po co kierowca autobusu jedzie zderzak w zderzak za tym samochodem? Ja tego nie rozumiem... co mu to da, że odległość będzie liczona w centymetrach? Niemal w 70% takich przypadków kierowca za chwilę gwałtownie hamuje, żeby nie wjechać w tył osobówki. Czy naprawdę nie może spokojniej jechać za nim? Wie, że go nie wyprzedzi, no i ok... zgoda jest, że się ślamazarzy... no ale jaka logika jest w tym, żeby jechać zderzak w zderzak? Nic kierowcy to nie daje poza tym, że jest prawie pewne, że pasażerowie będą latać po wozie. Jest w tym jakiś większy sens? Czasami jak mam okazję jechać autobusem z takim kierowcą to widzę jak ten się denerwuje bo osobówka z przodu jedzie bardzo wolno i widzę jak ta odległość między pojazdami jest na centymetry. I tak sobie myślę "oho, zaraz będzie mocny hamulec". Po chwili pisk opon i po hamulcach. Cierpią najbardziej pasażerowie. Ja się pytam czy naprawdę kierowcy w takich sytuacjach nie mogą zwolnić pokornie i zachować bezpieczną odległość? Zresztą nawet raz jechałem autobusem, który prowadził (jak się później dowiedziałem) kierowca z tego forum. Widzę jak jedzie tuż za poprzednim samochodem. Nagle "łup" i stłuczka bo ten samochód trochę zwolnił i kierowca autobusu nie wyhamował. Oczywiście wina była po stronie osobówki ale nie rozumiem po co narażać cały autobus na niepotrzebne zahamowania?
No nie, z tego co opisujesz to jednak ewidentnie wina autobusu. Przeżywasz to jak nie wiem co, a nie wiem czy jest po co.reserved pisze:Nagle "łup" i stłuczka bo ten samochód trochę zwolnił i kierowca autobusu nie wyhamował. Oczywiście wina była po stronie osobówki
To żadna tajemnica, że siedzenie innym na ogonie jest polską specjalnością, którą policja ma kompletnie w dupie. Media ugruntowały przekaz, że zabija prędkość - i za nią jesteśmy karani. Za siedzenie komuś na ogonie (jest na to jakieś ładne polskie słowo wzorem angielskiego "tailgating"?) czy manewry na milimetry bez użycia kierunkowskazu i zajeżdżanie drogi dostać mandatu praktycznie się nie da. Tej zimy doskonale było widać braki w szkoleniu/myśleniu/wszystkim naraz naszych kierowców. Co z tego że wszyscy jechali grzecznie 30km/h, jeśli przy tych 30km/h zachowywali odstęp 2 metrów za poprzednim samochodem?
noidea
Tylko, że ja jestem w stanie zrozumieć kierowców osobówek - to czasem kierowcy bez wyobraźni z chęcią ryzyka itd... ale kierowca autobusu, który powinien wiedzieć, że każde hamowanie pasażerowie o wiele bardziej odczuwają?
A ja nie jestem w stanie zrozumieć żadnego kierowcy który jedzie komuś na ogonie. I naprawdę życzyłbym sobie za to jakichś poważnych mandatów.
noidea
Wystarczy lewą nogą lekko nacisnąć hamulec. Delikwent momentalnie zwiększa odstęp. 
Ostatnia skonsumowana "PARÓWKA"
21.12.2012
366+218
013B/28
Przedostatnia:
7.12.2012
140+685
019B/33

21.12.2012
366+218
Przedostatnia:
7.12.2012
140+685
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 11868
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Przez jakiś czas jeździłem taką Ładą 2103. Zagazowaną. To był najbezpieczniejszy samochód świata, bo nikt nie siedział mi na dupie. Żadna klima nie była w stanie odfiltrować spalin Łady, więc trzymali dystanssajbeer pisze:Wystarczy lewą nogą lekko nacisnąć hamulec. Delikwent momentalnie zwiększa odstęp.
Ci, co stoją, to okej, odczują. Ale Ci, co siedzą, to nie powinni. No chyba, że wolą mocno trzymać swój plecak/torbę niż poręcz przy siedzeniu. Generalnie umiejętność trzymania się przez pasażera czegokolwiek w autobusie jest na... miernym poziomie.reserved pisze:Tylko, że ja jestem w stanie zrozumieć kierowców osobówek - to czasem kierowcy bez wyobraźni z chęcią ryzyka itd... ale kierowca autobusu, który powinien wiedzieć, że każde hamowanie pasażerowie o wiele bardziej odczuwają?
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 11868
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
A moim zdaniem winni są sami kierowcy. Jeżdżą zbyt grzecznie. Jak dokurwiam jak dziki miś, to pasażerowie, niczym małpki, trzymają się wszystkiego i każdą kończyną. A na 527 nawet dziękują, że ze wsi do cywilizacji było szybko. A jak się turlam, bo akurat mam 159 w szczycie A, to zaczyna się czytanie książek na stojąco, telefony czy cholera wie co jeszcze, ale nie trzymanie się poręczy. I to wtedy jest najgorzej, bo jak przyhamuję (a z 20km/h też mogę stanąć uciążliwie), to będzie nieciekawie.Pawel_ pisze:Ci, co stoją, to okej, odczują. Ale Ci, co siedzą, to nie powinni. No chyba, że wolą mocno trzymać swój plecak/torbę niż poręcz przy siedzeniu. Generalnie umiejętność trzymania się przez pasażera czegokolwiek w autobusie jest na... miernym poziomie.
No i poszerzasz wiarę wśród pasażerów bo ci zaczynają się modlić. 
Albo wręcz przeciwnie, pod wpływem przejażdżki uznają, że Boga nie ma.
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.
A jak nie ma przejścia?vernalisadonis pisze:Zatrzymanie na zielonej strzałce jest po to, żeby nie najechać na pieszego.
ŁK
A są takie sytuacje, w których dla jadących na wprost jest czerwone a zielona strzałka się nie świeci? Pomijam sytuacje w których jest akurat zmiana światła bo wtedy zielona strzałka znika na chwilę. Jeśli tak to jakie to są sytuacje?
O. I są kolizyjne. Nawet bardzo. Ząbki, Piłsudskiego/Warszawska. Kiedyś była zielona strzałka, ale jak co tydzień musieli wymieniać barierki, to ją skasowali. Kurde, ja tam nie widzę sensu w tych zielonych strzałkach. Więcej kłopotu z nią niż pożytku.Teokryt pisze:To znaczy że ta relacja może być kolizyjna.
