Przecież było nowe, czerwone logo ZTMu. Nie wiem, komu ono przeszkadzało, ale było najbardziej zrozumiałe - reprezentowało instytucję miasta, która zajmuje się transportem zbiorowym na terenie miasta i liniach dowozowych i było wiadomo, dokąd składać skargi, zażalenia, i tak dalej i tak dalej. Teraz wozić nas będzie mistyczne T. Debilne rozwiązanie - dla turystów, obcokrajowców, którzy wbiją sobie w internet, szukając np. informacji taryfowych, co to jest to T. Bo przecież
takie logo, albo
takie logo, albo
takie czy
takie - wyraźne, reprezentatywne, z nazwą (skrótem) związku taryfowego/organizatorem przewozów i zrozumiałe dla każdego - jest czymś niefajnym i trzeba wciskać na siłę T, które oznacza tyle, co nic, a w najlepszym przypadku tramwaj. Tak długo, jak obok loga nie będzie napisane, co to za twór/instytucja (a potrzebna byłaby pełna nazwa), a widzę, że twórcy dążą ku minimalizmowi w tej sprawie, nie będzie to w żaden sposób zrozumiałe.
Czy teraz będzie "warszawski transport publiczny", "ztm" i jeszcze wszyscy podwykonawcy z ich fikuśnymi logami?
